texts

Wywiad dla Muzeum Rzemiosła w Krośnie, zapowiadający nadchodzącą wystawę - 10 października. 


„…tu zupełnie nie o nas chodzi, lecz o Odbiorców…”
Rozmowa o sztuce z Katarzyną Podporą i Katarzyną Kukułą


„…tu zupełnie nie o nas chodzi, lecz o Odbiorców…”

IJ:
Na początek pytanie zaliczane zwykle do banalnych. Jednak z racji profilu naszego muzeum – ważne, bo nawiązuje do tajemnicy związku  ucznia z mistrzem. Owszem, rzemiosła można i wręcz należy nauczyć. Jednak inaczej rzecz ma się ze sztuką. Jej nauka polega na o wiele bardziej skomplikowanym i jednocześnie subtelnym wymiarze relacji między uczniem a nauczycielem. Zatem, Wasi mistrzowie – ich rola, a może wpływy. Czy ucząc, czynili Was wolnymi w sztuce?

Katarzyna Podpora:
O tak! Miałam szczęście znaleźć się w pracowni prof. Katarzyny Józefowicz, gdzie dla mnie szalenie ważna kwestia możliwości samego tworzywa rzeźbiarskiego była otwarcie dyskutowana. Dostałam więc czas i przestrzeń do badań w tym obszarze, a wszelkie próby spotykały się z życzliwą uwagą i konstruktywną krytyką. Nie było to jednak takie zupełne uwalnianie. Pani Profesor pielęgnowała w nas świadomość, że  praca rzeźbiarza – jeśli traktowana poważnie - jest tak samo koncepcyjna, jak manualna i wymaga systematycznej aktywności w obu tych sferach. Uczyłam się więc, że nigdy nie powstanie idealna koncepcja gotowa do wykonania, że rzeźba nie może zostać najpierw w całości wymyślona. Zawsze lepiej zacząć szukać w przestrzeni – działać – a to nie takie proste, gdy „człowiek przecież jeszcze niegotowy”.

Katarzyna Kukuła:
Zdecydowanie tak. Miałam tę przyjemność studiowania w pracowni prof. Leszka Misiaka. Profesor jest wspaniałym nauczycielem. Kiedy trzeba doradzi, da wsparcie, a kiedy trzeba zostawia studentowi wolną rękę. Nie naciska, nie kształtuje na swój wzór. Pozwala każdemu podążać swoją własną drogą.

IJ:
A Wasi mistrzowie z szeroko pojętego kanonu sztuk pięknych?

Katarzyna Kukuła:
W ciągu studiów miałam wiele inspiracji, co chwilę pojawiali się jacyś nowi mistrzowie. Poszukiwałam. Aktualnie sama sobie jestem mistrzem, a moją główną inspiracją stało się moje życie.

Katarzyna Kukuła

Katarzyna Podpora:
Chyba nigdy nie byłam w stanie „mieć mistrza”. By za kimś podążać, brać zeń przykład, potrzeba pełni zaufania, uspokojenia wątpliwości. Tego niestety nie potrafię. Jest jednak wielu artystów, których działania otworzyły mi głowę na pewne obszary myślenia, pojmowania rzeźby i działania z materiałem w przestrzeni zupełnie po mistrzowsku! Chowam dla nich ogromne uznanie, a jego wyrazem jest jedna z pokazywanych na wystawie prac zatytułowana MECHANIZMHOMMAGE. Tam, przy pomocy mojej skromnej ‘maszynerii’, oddaję szacunek niektórym z twórców cytując ich bądź parafrazując rzeźbiarsko.



IJ:
Głównym celem sztuki współczesnej jest nie tyle piękno w wymiarze estetycznym, ile zaintrygowanie odbiorcy, zmuszenie go do refleksji, przemyśleń. Czym intrygują Wasze prace?  Jak  określić sztukę i koncepcję artystyczną, które reprezentuje każda z Was?

Katarzyna Podpora:
Pytanie ogromnie trudne! Najpierw musimy założyć, że ta „sztuka”, czy też „koncepcja” naprawdę intryguje. Potem, że da się ją w ogóle określić – precyzyjnie (w sensie językowym) namierzyć i wyrazić sedno, które tę intrygę stanowi. Przyznam, że ja odruchowo buntuję się przeciwko takiemu klasyfikowaniu, a także przeciw ciągłemu przedstawianiu swojej koncepcji miast prac, które w jej ramach powstały. Może właśnie dlatego, że zajmuję się zapisem w przestrzeni, będąc cały czas zrośnięta z językiem w jego różnych delikatnych manifestacjach, tak niechętnie produkuję parateksty – np. opisy – nie widzę takiej potrzeby, nie czuję też, że mam do tego pełne prawo.

Katarzyna Podpora

Katarzyna Kukuła:
Szufladkowaniu mówię stanowcze NIE :-) Nie jestem w stanie określić mojej sztuki w jakiś konkretny sposób. Moje prace to moje życie, moja pasja. To ciągły proces, przemiana i ewolucja. Określenie tego odebrałoby mi całą zabawę. Raz ja jestem twórcą, a  raz jestem tworzywem, nie ma sensu tego dzielić. W moich pracach intryguje mnie tajemnica. Ostateczne znaczenie prac ciągle pozostaje nieuchwytne, zawsze zostaje coś do odkrycia, ciągle coś się zmienia, żyje.

IJ:
„Kraina mlekiem i miodem płynąca” – nagroda rektorów za najlepszy dyplom ASP 2012 roku, czyli pytanie do Katarzyny Kukuły. Piszesz w tekście do pracy dyplomowej pod wymienionym tytułem: „W związku z tym, że pierwszym impulsem dla erotyzmu jest umysł, a dopiero potem płonie ciało, stolicą mojej krainy jest wyobraźnia”. Wykreowana przez Ciebie kraina szczęśliwości przepełniona jest przynależną człowiekowi cielesnością, zmysłowością, seksem – ale też zupełnym nieskrępowaniem pragnień i doznań. I chociaż  zrodziły się one w umyśle – a zatem za sprawą rozumu – rozwijają  się, rosną aż do potęgi ekstazy i eksplozji zupełnie bez jego udziału. Właściwie tak zdarza się w życiu, z tą różnicą, że jedynie chwilami... Zapytam przewrotnie: Wyobrażałaś sobie kiedyś, że do Twojej krainy wkracza niespodziewanie, nowa idea i wznieca rewolucję, której przewodzą prawa rozumu? Jak wyglądać  mogłyby  wówczas Twoje obrazy? A może  owa kraina  obfitości ma drugie dno,  do którego drogę otworzyć może jedynie umysł odbiorcy?

Katarzyna Kukuła: 
Wizje na obrazy rodzą się z moich doświadczeń. Nie planuję, nie wyprzedzam faktów. Umysł i ciało podążają w zgodzie wspólnym torem. Nie zastanawiam się nad takimi rzeczami – po prostu tworzę, jestem tu i teraz. Co do interpretacji odbiorców to staram się nie narzucać im żadnej interpretacji . Tak jak ja czuję się wolna tworząc, tak oni mają wolność interpretowania. Chodzi mi o dialog,  wymianę doświadczeń i uczuć. Często widz może uświadomić mi inne znaczenie mojej pracy, którego nie byłam świadoma i na odwrót moja praca pokazuje coś, co pozwala odbiorcy zbliżyć się do siebie samego.

IJ:
Choć światło ma naturę niematerialną, to bez niego wszelka materia ginie. Światło to intelekt, świadomość i duch – symbolika jest bardzo bogata. Płonące światło ognia, błysk wyładowania elektrostatycznego, zimne światło gwiazd, tajemnicze światło z wnętrza – motyw  światła to nowa fascynacja w Twojej twórczości. Jakie przesłanie chciałabyś swoimi obrazami przekazać odbiorcy?

Katarzyna Kukuła:
Światło i ciemność to dwie strony tej samej monety. Na płótnie godzę je razem, pozwalam im współistnieć, współgrać. Szukam harmonii i balansu między jednym i drugim. Gdyż jedno bez drugiego nie jest w stanie istnieć.

IJ:
Pojmujesz rzeźbę „jako bezpośrednie zastosowanie materiału w przestrzeni”.  Współczesne działania przestrzenne mają często charakter interdyscyplinarny. W swoich pracach posługujesz się zarówno tworzywami typowo rzeźbiarskimi jak i zupełnie awangardowymi. Należy do nich słowo i jego aspekt materialności – „zapis czyni słowo rzeczą” – twierdzisz.  Pracujesz nad „zapisem przestrzennym opartym o materialność”. To odważne poszukiwania twórcze – niemalże z pogranicza językoznawstwa, kojarzą mi się z semiotyką. Zatem, jakim tworzywem rzeźbiarskim jest materia słowa? Jakie stwarza możliwości?

Katarzyna Podpora:
Na to pytanie odpowiem krótko. Słowo pojmowane jako materia ma w przestrzeni możliwości PRZEOGROMNE, jest bowiem tworzywem nacechowanym pod wieloma względami. Zapis posiada dwa przez wielu bezpodstawnie rozdzielane wymiary – semantyczny  i pragmatyczny – i tu wkraczamy w gąszcz tworzywowych komplikacji. Najważniejsze jednak, że słowa – to co znaczą i to jak zaznaczają – bywają każdemu z nas najbliższe.

IJ:
Pracujesz nad materialną sferą przekazów słownych. To musi być trudne dla artysty. Nie tylko z powodu konieczności stworzenia warsztatu metodologicznego do badania zagadnienia, lecz z powodu konsekwencji funkcjonowania pośród niezliczonej ilości komunikatów werbalnych.  Jak to jest, czy w Twoim artystycznym umyśle słowo staje się automatycznie desygnatem konkretnej rzeźby, czy może selekcjonujesz słowa, łączysz w opowieść i wtedy przypisujesz im materialny kształt?

Katarzyna Podpora:
Nie, niestety nie działa tu, w moim artystycznym umyśle , automatyka ekstensji. Można też nie nazywać mnie artystą, od razu jakoś lepiej będzie nam roztrząsać te kwestie. Ot i siła związku termin - definicja – desygnat. Aparat metodologiczny jest potrzebny w moich badaniach, które faktycznie łączą dyscypliny pozaartystyczne, o których Pani wspomniała. Nie ma jednak standaryzowanej metodologii wyrażania w rzeźbie, a to czyni tę aktywność niebywale ciekawą i wciąż żywą. Drogi są więc różne. Sama zastanawiam się, jak to się dzieje, że ‘narracja’ tak wiąże się dla mnie z ‘rzeczą’, i nawet jeśli odpowiedzią jest ‘zapis’, to są tylko terminy póki nie zacznę zapisywać – rzeźbić.

IJ:
Zajmujesz się również problemem narracyjności rzeźby. Czym cechuje się narracja w rzeźbie? Czy podlega podobnym zasadom jak narracja w epice?

Katarzyna Podpora:
Problem narracji już dawno wypłynął poza ramy literaturoznawstwa i mamy do czynienia z narracyjnością, jako pewną cechą świadomości, działań, procesów psychicznych, itp. Trudno odpowiedzieć na to pytanie bez (zbędnego) rozwodzenia się, ale na pewno, podobnie jak w literaturze, narracja w rzeźbie wiąże się ze snuciem pewnego wątku, tworzeniem powiązań – opartych na przeróżnych najbardziej oczywistych lub najdziwniejszych przesłankach - na swoistym uspójnianiu; na dodatek uwzględniając coś, co ogólnie nazwałabym trwaniem. Jednak narzędzia, jakimi posługuje się rzeźbiarz, bardzo różnią się od tych z warsztatu pisarza, tak jak cele ich obu. Nawet jeśli, tak jak ja, ten pierwszy zawłaszczy sobie prawo do posługiwania się słowem pisanym, umieszcza je przecież w przestrzeni faktycznej nie jako część składową konwencjonalnie zakodowanego komunikatu, a jako coś, co bezpośrednio znaczy wraz z innymi elementami w danej przestrzeni.

IJ:
Pochodzicie z przeciwległych krańców Polski. Poprzez wystawę zorganizowaną za sprawą Muzeum Rzemiosła w Krośnie spotkałyście się twórczo twarzą w twarz  nie tylko po raz pierwszy ale i na zupełnie neutralnym  terytorium. Jestem ciekawa Waszych pierwszych wrażeń z tego spotkania. Czy ŚWIATŁO|MIĘDZY|LITERAMI daje przestrzeń do dialogu, czy raczej miejsce na monolog artystyczny każdej z Was?

Katarzyna Podpora:
Jasne, że wystawa jest formą monologu, gdyż pokazujemy rzeczy powstałe niezależnie w dwóch odległych od siebie zakątkach Polski. Jeśli więc traktować prace każdej z nas jako rodzaj wypowiedzi, to one już zostały zapisane. Z drugiej strony zestawienie ich ze sobą tak, by odkrywane wspólne sensy mogły się przenikać czyni je znów czymś więcej. Nie można jednak zapominać, że tu zupełnie nie o nas chodzi, lecz o Odbiorców, a więc ważnym jest, jak Oni będą tę ekspozycję „czytać”.  Przecież rzeczy przemawiają do każdego inaczej, a dialog powstaje w człowieku.
Katarzyna Kukuła:

Jest to zarówno dialog jak i monolog myślę, że w dość zrównoważonych proporcjach. O czym niedługo będziecie się mieli okazję przekonać i ocenić.

IJ:
Przekonajmy się… 
Dziękuję za rozmowę i zapraszam do odwiedzenia ekspozycji ŚWIATŁO|MIĘDZY|LITERAMI, prezentowanej do 7 XI 2013, w salach wystaw czasowych Muzeum Rzemiosła w Krośnie - Piwnica PodCieniami, Rynek 5.

z Katarzyną Kukułą i Katarzyną Podporą rozmawiała
Iwona Jurczyk (MRzK)
fot. archiwum K. Podpora i K. Kukuła


Tekst Agaty Smalcerz w ramach nominacji do 11 Konkursu Gepperta.

 (http://geppert.art.pl/index.php?page=katarzyna-kukula)


Katarzyna Kukuła kreuje własny świat, intymny, przesycony erotyzmem, z obsesyjnie używanymi motywami fallusa, vaginy i piersi. To świat dziewczyny, która odkryła wszechwładzę seksualności rządzącej stosunkami międzyludzkimi. Róż, tak obficie przez nią stosowany, nie jest niewinnym kolorem ulubionym przez małe dziewczynki; ma bardzo konkretne, fizjologiczne odniesienia. Artystka używa go bardzo świadomie, rozgrywając jego symboliczne znaczenie. Jej obrazy zapełnione są setkami kopulujących par, jak insektami oglądanymi przez naukowca. To niemal współczesna wersja „Ogrodu rozkoszy ziemskich”, kraina, gdzie także krajobraz ma kształty erotyczne. Takie sublimowanie obsesji jest możliwe wyłącznie w sztuce, pełna dowolność skojarzeń daje jej poczucie wolności.
W nowych pracach Katarzyna Kukuła odchodzi od różowego erotyzmu; kraina pełna słońca zamienia się w mrok, z którego wyłaniają się motywy odnoszące się do pogańskich tradycji Nocy Kupały.
Malarstwo jest jej głównym środkiem wypowiedzi, ale artystka korzysta także z możliwości jakie daje tkanina i haft, stosując je w określonych celach.
 Agata Smalcerz


"PRZEJŚCIE. Notatki o wystawie Najlepsze Dyplomy ASP 2012." - Łukasz Konieczko (Wiadomości ASP).


Fragment:


"Sukces Katarzyny Kukuły pokazuje, że na dużych imprezach bardzo ważna jest 
wyrazista osobowość i czytelne przesłanie. Niebagatelną rolę odgrywa również właściwy odbiór prac, ich wzajemny kontekst. Autorka podjęła duże ryzyko, budując swoją ekspozycję z trzech elementów, klasycznie malowanych obrazów olejnych, tkanin oraz filmu animowanego. Młodzi artyści często chcą się pochwalić różnymi umiejętnościami, co w rezultacie potrafi skutecznie zdewaluować walory poszczególnych dokonań. Mieszanka różnych języków często brzmi bełkotliwie, w najlepszym wypadku mąci główną ideę. Zestaw zaprezentowany przez Katarzynę Kukułę pokazał, że autorka doskonale wie, jakie treści chce przekazać. Niezależnie od użytych środków potrafi zestawić odrębne wypowiedzi w jedną przekonywując całość, a kłopotliwa "rozmaitość" w jej przypadku "zabrzmiała" i przyniosła bardzo pozytywny efekt. Biegłość warsztatowa, zaskakujące malarskie pomysły (chwilami dość ryzykownie wykorzystujące tematykę erotyczną), szczególny rodzaj humoru i co najważniejsze - wielka determinacja, tworzą mocny przekaz, który z pewnością potrafi zwrócić na siebie uwagę."



"Najlepsze Dyplomy ASP 2012 w Gdańsku były naprawdę dobre!" - Dorota Kulawczuk (Art&Business).


Fragment:


"Najlepsza reklama przedsięwzięcia, Wielka Zbrojownia, nie była oczywiście jedynym powodem, dla którego warto obejrzeć ekspozycję. Prace Katarzyny Kukuł, która otrzymała nagrodę główną przyznaną przez rektorów siedmiu uczelni artystycznych biorących udział w wystawie, stanowią wyraz afirmacji życia; interesujące formalnie,przyciągają spojrzenie. Artystka zaprezentowała w budynku Zbrojowni swoje obrazy, hafty oraz krótki film animowany.To twórczość grająca skojarzeniami, niezwykle estetyczna, mimo lekko kiczowatej, nawet kampowej, oczywiście świadomie zastosowanej stylistyki. Nagroda po prostu nie mogła powędrować do nikogo innego!"






Kraków, dn. 18 maja 2012 .
Dr Ewa Herniczek
Międzywydziałowa Katedra
Historii i Teorii Sztuki
ASP


Recenzja pracy dyplomowej p. Katarzyny Kukuły, pt. Kraina mlekiem i miodem płynąca.


            Przedstawiona do recenzji praca dyplomowa p. Katarzyny Kukuły złożona jest ze sporej liczby różnorodnych co do rozmiaru płócien, haftowanych sukien, filmu animowanego oraz tekstu, stanowiącego swego rodzaju przewodnik po tej bujnej i szczodrze wydającej swe owoce krainie. Powtarzające się motywy podzielić można na kilka grup tematycznych (dożynki, drinki, pejzaże), które jednak łącza się w zdecydowanie spójną całość, afirmującą treści związane z płodnością, erotyką i swoiście obrazowaną cielesnością. Tytułowa kraina jest obszarem hojnej bujności form i znaczeń, w której nic nie ogranicza naturalnych sił żywotnych a wszystko, co istnieje staje się manifestacją nie tyle ożywczego ducha, ile żywotnego do granic przyswajalności ciała. Wybrane przez Autorkę motywy i wykorzystywana przez nią estetyka łatwo prowadzić by mogły do wszelkiego autoramentu dyletanckich uproszczeń lub niezbyt wyrafinowanych i nazbyt dwuznacznych gier rozbuchanej wyobraźni. Tak jednak się nie dzieje.
Kreowany przez Dyplomantkę świat jest mimo całej swej estetycznej nadwyżki form światem odczuwanym jak prawdziwy, autentyczny, przekonujący w swojej jawnej otwartości na to, co zwykle ukryte poza zasięgiem publicznej obserwacji. Ta specyficzna umiejętność poruszania się na granicy ostentacji i zupełnie zwykłej szczerości wydaje się argumentem, przykuwającym od początku uwagę do niezwykłego świata, jaki otwiera się przed widzem. Wkraczając tu nie dajmy się zwieść powabom i pozorom naturalnego bezładu. Kraina mlekiem i miodem płynąca ma swojego architekta, którego baczne oko strzeże wewnętrznego porządku tego mikrokosmosu.
Najbardziej istotne wydaje się podkreślenie w pełni świadomego wyboru przez Autorkę określonych wątków, tematów i treści, które porusza i do których się odnosi. Analityczny sposób myślenia przejawia się w autentycznie humanistycznej orientacji, jaką wykazuje, podkreślając uniwersalizm tematu, który siłą rzeczy istotny jest dla wszystkich bez wyjątku. Trudno przy tym o bardziej pozytywną wizję, niż ta, przed którą właśnie zostaliśmy postawieni. I choć nigdzie w prezentowanym tu tekście nie znajdziemy tego zdania, autorka sama przyznała, że właśnie dlatego, że świat tak nie wygląda - powstają i będą powstawać takie obrazy. Cudowna wizja wszelkiej rozkoszy i płodności wraz z tym jednym zdaniem zyskuje rangę metafory, ujawniającej to wszystko, co nieosiągalne, lub niemożliwe do zatrzymania. Wizja pełni i obfitości, tak bliska choćby XVII-to wiecznym flamandzkim martwym naturom i zmysłowym Gracjom P. P. Rubensa, czerpiąca pełnymi garściami z najbardziej sensualnych źródeł ludzkiego doświadczenia równocześnie przecież mówi o tym, co nie obce było już średniowiecznej mistyce: każda miłość przynosi cierpienie  wynikające z niemożności stałego połączenia z tym, co kochamy. Najwyższa ekstaza zapowiada zawsze bezwzględną konieczność rozłączenia. Doświadczenie spełnienia narzuca jednocześnie swą nietrwałość, prowadząc do coraz bardziej dojmującego pragnienia i poczucia braku. Nasze doświadczenie pełni jest zawsze jedynie chwilowe lub częściowe. Przedmiot pragnienia zawsze ostatecznie nam się wymyka, horyzont jest nieosiągalny - zawsze jedynie do niego zmierzamy. Niewyczerpana pełnia obfitości fascynuje nas, ponieważ nie odnajdujemy jej w naszym własnym doświadczeniu. Ten alegoryczny aspekt kompozycji zapowiadających szczyt rozkoszy - zawsze jedynie chwilowych - jest niewątpliwie ukrytym dramatem życia, skądinąd tak pociągającego w swojej cielesnej bujności i wizualnej atrakcyjności.
Stylistykę prac p. Katarzyny Kukuły określić można ogromną liczbą przymiotników. Profuzja znaczeń, liczba elementów, bogactwo detali i skojarzeń to jednak tylko najbardziej zewnętrzne cechy, które konsekwentnie i celowo budują niezwykle szeroki kontekst: od odniesień do dawnej tradycji malarskiej (Hieronymus Bosh, H. Fragonard, Fr Boucher), poprzez  surrealistyczne postmodernistyczne cytaty, po jawne bądź  zawoalowane wątki feministyczne - każdy z wspomnianych poziomów komentowany jest tu w sposób nowy i tak, jak nakazuje Autorce jej autonomiczne postrzeganie świata i sztuki. Przyznać trzeba, iż rzadko kiedy pojawia się aż tak wszechobejmująca szeroką panoramę zjawisk osobowość artystyczna, której niewątpliwa siła pozwala poruszać się swobodnie wśród nurtów, zjawisk i kierunków, z których w pełni swobodnie korzysta wedle własnych, samodzielnie ustalanych reguł architekta. Artystyczna wizja przedstawiona przez p. Katarzynę Kukułę nosi wszelkie znamiona projektu artystycznego odznaczającego się zarówno krytycznie pomyślanym programem treściowym, jak i autonomią formalną, noszącą znamiona osobistej kreacji. Szerokie spectrum zainteresowań Autorki zaznacza się bardzo wyraźnie w podejmowanych tematach, jak i ostatecznie w pojawiających się w sposób bardziej lub mniej zawoalowany nawiązaniach do wątków historyczno-artystycznych oraz absolutnie współczesnych. Potencjalne bogactwo interpretacyjnych możliwości nie pozwala zbyt szybko wyzwolić się odbiorcy, który wiedziony powabem zmysłowym skusi się by wkroczyć w krainę obfitości. Istotne wydaje mi się jednak przede wszystkim wskazanie i podkreślenie istotnie głębokich treści, jakie generują te pozornie przede wszystkim zmysłowe kompozycje. Bez względu na słodki urok lukrowanych torcików i estetyczną “łatwość” tęczowej posypki - ostatecznie nigdy nie wiemy, jaki smak kryje się w ich środku. Nadmierna konsumpcja nawet wysmakowanych specjałów może ostatecznie przynieść ochoczym konsumentom raczej niestrawność niż ekstazę, jeśli w porę nie pojawi się refleksja chroniąca nas przed skutkami nadmiernego pożądania. W istocie więc zmysłowo-cielesna kraina jest zawsze obszarem manifestowania się świadomości i to ona staje się cichym, choć stale obecnym bohaterem rozbudowanych narracji płócien.
Pracę dyplomową p. Katarzyny Kukuły oceniam zdecydowanie pozytywnie. Na jej podstawie wnoszę z pełnym przekonaniem o dopuszczenie Autorki do kolejnych etapów obrony magisterskiej.






                      KRAINA MLEKIEM I MIODEM PŁYNĄCA
                                    (Tekst do pracy dyplomowej)


  Z punktu widzenia architekta

Mit rajski jest zakorzeniony praktycznie w każdej z kultur. Mnogość form, w jakich występuje ów wytwór ludzkiej wyobraźni, uniemożliwia ich dokładne wyliczenie. Do najbardziej znanych należy Raj, Eden, Arkadia, Avalon czy Atlantyda. Wszystkie te wyobrażenia łączą jedno – tęsknotę za doskonałością i szczęściem, która może rozumiana na wiele sposobów. Elementarnymi cechami takiego miejsca są najczęściej dobrobyt, harmonia, swoboda, beztroska, poczucie bezpieczeństwa. W mojej wizji spoiwem, łączącym wszystkie wcześniej wspomniane cechy jest erotyzm. Jest on swego rodzaju katalizatorem umożliwiającym ich osiągnięcie
i spełnienie.
Proces tworzenia mojej krainy szczęścia trwał relatywnie długo i był bardzo czasochłonny, jednocześnie dostarczył i stale dostarcza sporej rozkoszy. Wizja ostateczna pozostaje niedokończona i nieustannie modelowana oraz przekształcana. W związku z tym, że pierwszym impulsem dla erotyzmu jest umysł, a dopiero potem płonie ciało, stolicą mojej krainy jest wyobraźnia. Ciągle żywa i płodna motywuje do dalszych poszukiwań. Jej wybór
i wpływ na moją twórczość był naturalny i intuicyjny, najlepszy z możliwych.
Korowód na cześć płodności otwiera oczywiście prehistoryczna Wenus z Willendorfu, za nią ochoczo podąża cały szereg wizerunków bogiń, bogów i bóstw z mitologii egipskiej, greckiej, rzymskiej, celtyckiej, japońskiej i wielu innych. Wśród tak znamienitego grona znalazły się m.in. takie osobowości jak, grecka bogini płodności i urodzaju Demeter, egipska bogini radości, miłości i narodzin Hator, grecki bóg miłości i namiętności Eros, grecki bóg wina i zabawy Dionizos, hebrajska bogini uwodzicielkę Lilith i wielu innych równie szacownych postaci. W rozbawionym tłumie dostrzegam wielu podobnych mi poszukiwaczy arkadii takich jak Hieronim Bosch, Gustave Courbet, Henri Mattise, Dorothy Iannone, Niki de Saint-Phalle, Henry Darger.


Materiał budowlany:

Pierś obfitości

Podstawową jednostką tworzącą strukturę tej krainy są piersi. O ich wyborze zdecydowały trzy czynniki. Po pierwsze, zwyciężyło we mnie charakterystyczne dla ludzi upodobanie do form pełnych i krągłych (tj. księżyc, oko, słońce, pośladki, biust). Wybór cycuszków był częściowo podyktowany powodami estetycznymi. Ich przyjemne, krągłe, pełne kształty idealnie nadawały się na wzgórza i pagórki hedonistycznej wizji raju.
Po drugie mleko z kobiecych piersi od zawsze zajmuje wyjątkową pozycję w ludzkiej wyobraźni. Ma status magiczny, egzaltowany. Kojarzy się je nie tylko z poczuciem bezpieczeństwa, dostatku i beztroski, jaki daje kontakt z matczyną piersią, ale też według niektórych wierzeń daje ono nieśmiertelność, jak np. w mitologii greckiej mleko Hery.
W starożytnym Egipcie uważano, iż jest ono lekarstwem na kataraktę, oparzenia, egzemę. Zgodnie ze swą znakomitą reputacją, mleko często określa się, jako „doskonały pokarm natury". Również i w tym wypadku slogan reklamowy nie kłamie. Mleko jest wszystkim, czego nowo narodzony ssak potrzebuje, aby przetrwać. Nigdy więcej jego osobniczy jadłospis nie będzie tak prosty[1]. Nie tylko nauka, ale i religia traktuje mleko i kobiecy biust w sposób wyjątkowy.
W życiu obyczajowym i rytuałach różnych kultur religijnych pierś pełniła rolę symbolu matki-ziemi, matki-natury, matki-eklezji, dawczyni życia, kosmiczno-sakralnej siły, dzięki której odradza się życie.[2] Pierś w mojej krainie jest nieskończonym źródłem pokarmu. Ba i to, jakiego, eliksiru życia, który swoim konsumentom daje harmonię, szczęście i miłość. 
Po trzecie w przypadku mojej wizji raju nie da się pominąć erotycznego charakteru piersi, jej szczególnej wrażliwości na bodźce zmysłowe. Różowe pączki wieńczące półkule piersi potrafią zarówno ich właścicielce jak i jej partnerowi dostarczyć wiele przyjemności.

Łono Matki Ziemi

Trójkątny wzgórek znajdujący się u złączenia kobiecych nóg, obowiązkowo jest pokryty puszystym gąszczem bujnych, dzikich i nieposkromionych włosów łonowych.  Sprawują one tę samą rolę, którą w teatrze pełni kurtyna, skrywająca tajemnice życia. Podobnie jak las, który otula mistyczny kwiat paproci. Łoniakowa dżungla (czy też łonka) sprawia, że wzgórek wygląda kwitnąco, miękko oraz kusząco, niczym poduszka, na której pragniemy położyć swoją głowę chociażby na chwilę. Daje poczucie bezpieczeństwa oraz ciepła, kojarzącego się z dzieciństwem i matczynym łonem.

Wagina

W krainie szczęścia nie mogło zabrakną jednych z najbardziej bezpośrednich symboli życia i płodności, a jednocześnie najmocniej pobudzających erotycznie wizerunków.
W buddyjskich i hinduskich systemach tantrycznych wagina jest określana jako początek i święta przestrzeń. Nieskończone źródło zarówno żeńskiej, jak i męskiej przyjemności. Symbol kultu kobiecej siły, mocy dawania życia, którego korzenie są bardzo stare, pierwotne, a od kilku wieków w kulturze patriarchalnej powoli zamierają. Podobnie jak w przypadku piersi poi ona spragnionych eliksirem życia oraz nawadnia królestwo.

Penis

 „Cycuszkowo-łonowy” pejzaż jest dopełniony o strzeliste, falliczne wzgórza, które w zależności od pory roku  różnie się zachowuje. Wiosną bądź latem, przynoszą urodzaj, przychylnie nawadniając kobiece ciało mlecznobiałym płynem, obsiewają pola nasieniem, zaś zimą zasypują krainę śniegiem. To one są sprawcami śnieżnych zamieci i zasp.  Mimo że mają krnąbrną naturę, często sprawiają problemy podczas budowy, są niezbędnym składnikiem, dającym naturalną pełnię pierwiastków żeńskich i męskich - harmonię. Mój świat jest skonstruowany na podstawie spotkania tych dwóch elementów.

Pory roku

Cykliczność jest charakterystycznym komponentem biologicznej natury kobiety. Porównanie kobiety do pór roku można rozumieć zarówno odnośnie cyklu miesiączkowego, jak i całego jej życia. Każda pora niesie ze sobą inne emocje, inne możliwości, inne nastroje. W tym miejscu po raz kolejny daje o sobie znać moja naturalna skłonność do kształtu doskonałego. Najlepszym rozwiązaniem odzwierciedlającym formę zbliżoną do doskonałości pór roku, jest koło.

Roślinność – ogród rozkoszy

Całe królestwo obrasta rozbuchana, rozpasana roślinność. Drzewa wręcz uginają się od kwiecia i owoców, prezentują dobrobyt w pełnej krasie. Widać wyraźną skłonność ogrodnika do sadzenia roślin o owocach soczystych, słodkich i czerwonych tj. truskawki, poziomki, maliny i wiśnie. Wszystkie owoce są dorodne, dojrzałe, kuszące, oferują zaspokojenie głodu. Oprócz znanych wszystkim gatunków rosną tu też dziwne twory, drzewa lodów, kwiaty paproci, będące różnymi, kolażowymi zestawieniami penisów i cipek.
Bezpośredni kontakt z naturą oraz zaspokojenie podstawowych ludzkich potrzeb, takich jak pragnienie i głód, są kolejnymi po erotyce czynnikami, determinującymi szczęście w tej krainie.

Święta

Wieczne świętowanie na cześć płodności i czerpanie przyjemności jest dopełnione o specjalne, ludowe święta: dożynki, Noc Kupały, poświęcenie pól.

Królowa Lodów

Zimą, władza w królestwie jest sprawowana przez Królową Lodów. Jest to postać spłodzona przez bajki i baśnie, jakimi karmiła się moja wyobraźnia od dzieciństwa. Jednąz ich funkcji jest przyuczenie nas do ról społecznych. W Królewnie Śnieżce czy w Śpiącej Królewnie cechami przypisanymi postaciom żeńskim jest bierność, podporządkowanie oraz lub co najwyżej czynności takie jak: sprzątanie, śpiewnie, gotowanie bądź dbanie o swój wygląd zewnętrzny. Pod względem seksualnym bohaterki są całkowicie pasywne, oddają inicjatywęw ręce księcia, pokornie czekając na pocałunek wieńczący całą historię. Niestety wykonany „bez języczka”. Księciu również musi wystarczyć tylko niewinny buziak, nie może sobie chłopak porządnie „zaruchać”. A przecież we pierwotnych wersjach tych bajek, przeznaczonych dla dorosłych, pełno było seksu i okrucieństwa. W Śpiącej Królewnie autorstwa Charlesa Perrault, królewicz budzi śpiącą aktem seksualnym, nie pocałunkiem. W jeszcze starszej, szesnastowiecznej wersji przebudzeniem jest gwałt żonatego króla.
W związku z tym, wersja mojej królewny jest „niegrzeczna”. O swojej cielesności i potrzebach seksualnych mówi otwarcie, bez zahamowań, czasami wręcz wulgarnie. Łamie społeczne i kulturowe normy. Co prawda wykonuje przypisane swojej płci czynności, uczy się wyszywać, maluje, gotuje, ale z drobnym zgrzytem, którym może być np. malowany przez nią obraz wielkiego, białego penisa, jako białego konia czy upieczony torcik z napisem „Happy fucking”.  
Na kanwie bajek i baśni buduję sztuczną, groteskową, przesadzoną i jednocześnie magiczną wizję świata. Tworzę złudzenie. Piękną bańkę mydlaną. Krainy mlekiem i spermą płynące. Krainy gdzie piersi są zawsze dumnie wypięte, a penisy niczym żołnierze zawsze stoją na baczność, gotowe spełniać każdy kaprys swojej królowej. Świat swobody seksualnej, w której jedyną i niepodzielną władzę sprawuje świadoma smaków, które lubi najbardziej - Królowa Lodów.

Mieszkańcy

Latem i wiosną królestwem rządzą nagie masy ludzkiego mrowiu, które bezmyślnie i beztrosko oddają się zabawie, rozkoszy i kopulacji. Tarzają się w spermie, mleku i swoich własnych odchodach. Bez twarzy, cech indywidualnych, zlepieni w jeden ludzki kołtun. Upajając się jednym erotycznym spełnieniem, zmierzają w kierunku następnego. Ciągle nienasyceni i niespełnieni, całkowicie poddani kaprysom własnego libido. Bardziej zwierzęcy niż zwierzęta.

Zwierzęta

Zwierzęta zostały przeze mnie potraktowane bardziej przychylnie niż ludzie. Głównym powodem jest ich szczere podążanie za instynktem. Fakt ten zadecydował o tym, że zostały spersonifikowane, przybierając cechy charakterystyczne dla danego gatunku. Dominuje wśród nich pierwiastek męski. Konie, ptaki, węże, psy maja kształt falliczny. Z dumą prezentują swoją witalność, jurność i wzwód. Z kolei mysz i kot – kojarzone ewidentnie z kobiecością prezentują dualizm kobiecej natury, relację myśliwy-ofiara. Największą sympatią jednak darzę stada różowych króliczków, które każdą wolną chwilę spędzają na spółkowaniu.

           Paleta barwna

W mojej krainie panuje ciągłe świętowanie, składanie hołdu życiu, płodności i przyjemności.  Ma to swoje odbicie zarówno w treści, jak i w formie obrazów. Już na pierwszy rzut oka obrazy atakują intensywnością barw, kolorami kładzionymi prosto z tubki, zestawionymi ze słodkimi, pastelowymi odcieniami. Dzięki temu kolorystycznemu rozbuchaniu obrazy tętnią witalnością. Gama barwna, którą stosuję jest swoista dla estetyki kiczu, który jest stylistycznym fundamentem mojej krainy.
Kicz to estetyka utożsamiające piękno z perfekcją. To obraz soczyście zielonej trawy, błękitnego nieba i białych jak śnieg gęsi. To rzeczywistości, przedstawiona w taki sposób, jaki chcielibyśmy, aby ona wyglądała[3].  Jak widać towarzysząca moim poszukiwaniom raju tęsknota za doskonałością jest również charakterystyczna dla tej estetyki. Kicz pełni przede wszystkim funkcję dostarczania przyjemności czy też raczej spontaniczności w odczuwaniu przyjemności[4]. Jest przyjemny, komfortowy, nie sprawia trudności, czujemy się z nim na pozór bezpiecznie, ponieważ bywa łudząco podobny do wizji raju. Posługuję się świadomym kiczem, którego funkcją nie jest tylko „ładny wygląd”. Pod pięknym makijażem kryje on różne emocje i myśli, które nie zawsze są łatwe i miłe. Dlatego jak sądzę jestem bliższa estetyce kampu. Który cechuje sztuczność, przesada, ironia dystans i świadomy gra z estetyką kiczu. Beata Malinowska Petelenz i Anna Petelenz w eseju Kicz i kamp, jako ponowoczesne kategorie przetworzonego piękna, czyli refleksje o Licheniu, opisały różnice pomiędzy kiczem a Kampem następująco: Może się tak wydawać, że swoista intencjonalność działań i igranie z utartym sposobem postrzegania danego obiektu wyróżnia kamp od kiczu. Kamp jest zabawą z widzem świadomym. Kicz bazuje na niewyrobieniu masowego odbiorcy.[5]

           Popęd płciowy

Eros w filozofii Platona spełniał funkcję dążenia natury do wieczności i piękna. Platon dostrzegał w popędzie płciowym, w chęci zapładniania nieśmiertelne imperatywy, które wzniosły śmiertelnych ku wiecznym ideom dobra i doskonałości. Popęd ten był boskim nakazem, od którego człowiek uwolnić się nie mógł, wydając na świat potomstwo lub tworząc dzieła doskonałe. Był, więc rodzaju dwojakiego – cielesnego i duchowego. Jedni wolą, według Platona, zapładniać ciała, inni zaś dusze. Dusze ich, bowiem posiadają jeszcze więcej nasienia niż ciała, a z nich rodzą się nie tylko umiejętności i sztuki, ale dobro i piękno, które wykraczają poza różnice płci i cele cielesnej prokreacji, osiągając pierwotna jednie i wieczne trwanie. Szczęście, które człowiek osiąga w płodzeniu i tworzeniu, związane jest, więc u Platona nie tylko z pojęciem dobra, ale i piękna.[6]  
Popęd płciowy jest jedną z najbardziej pierwotnych, fundamentalnych potrzeb człowieka. Czasami nawet nie zdajemy sobie sprawy, jaki ogromny wpływ na nasze życie ma seksualność, która na poziomie podświadomości kieruje i kontroluje wieloma naszymi działaniami. Natury nie da się oszukać. Do głosu dochodzi instynkt, wobec którego jesteśmy bezradni. Nawet, jeśli go reflektujemy to jeszcze nie oznacza, że jesteśmy w stanie mu się sprzeciwić. Jest to jeden z najsilniejszych bodźców twórczych, jeśli nie jedyny.




Literatura


  1. Anna Boczkowska, Tryumf Luny i Wenus, Kraków 1980
  2. Natalie Angier, Kobieta – Geografia intymna, Warszawa 2001
  3. Abraham Moles, Kicz, czyli sztuka szczęścia, Warszawa 1970
  4. Zbigniew Lew Starowicz, Kobieta i Eros, Warszawa 1991
  5. Andrzej Banach, Erotyzm po polsku, Warszawa 1974
  6. Beata Malinowska – Pentelenz, Anna Pentelrnz, Kicz i kamp, jako ponowoczesne kategorie przetworzonego piękna, czyli refleksje o Licheniu,
http://bc.biblos.pk.edu.pl/bc/resurces/CT/CzasopismoTechniczne_6A_2007/MalinowskaPetelenzB/KiczKamp/pdf/MalinowskaPetelenzB_KiczKamp.pdf  (12.01.2012).     



[1]  Natalie Angier, Kobieta – Geografia intymna, Warszawa 2001, s.183.
[2]  Anna Boczkowska, Tryumf Luny i Wenus, Kraków 1980, s. 32.

[3] Beata Malinowska - Petelenz, Anna Petelenz, Kicz i kamp, jako ponowoczesne kategorie przetworzonego piękna, czyli refleksje o Licheniu, http://bc.biblos.pk.edu.pl/bc/resources/CT/CzasopismoTechniczne_6A_2007/MalinowskaPetelenzB/KiczKamp/pdf/MalinowskaPetelenzB_KiczKamp.pdf (12.01.2012).
[4]  Abraham Moles, Kicz, czyli sztuka szczęścia, Warszawa 1970, s. 81.
[5]  Beata Malinowska - Petelenz, Anna Petelenz, Kicz i kamp, jako ponowoczesne kategorie przetworzonego piękna, czyli refleksje o Licheniu, http://bc.biblos.pk.edu.pl/bc/resources/CT/CzasopismoTechniczne_6A_2007/MalinowskaPetelenzB/KiczKamp/pdf/MalinowskaPetelenzB_KiczKamp.pdf (12.01.2012).

[6]  Anna Boczkowska, Tryumf Luny i Wenus, Kraków 1980, s. 6-7.







Magdalena Zięba - Koronkowe sukienki i cycki w roślinkach. Grupa Kuku Kuku.

 

Agata Kus i Kasia Kukuła przyjechały na FAMĘ z Krakowa.  Przybyły, aby pokazać swoją niesamowitą twórczość, w której ciało jest źródłem dobrej zabawy, formą i słowem. Na wystawie w Basenie Północnym pokazały te prace, które„zmieściły się do toreb i plecaków”, jak same to określiły.Małe formaty tym mocniej podkreśliły niepokojącą dziewczyńskość opowiadanych na obrazach opowieści. Dziewczyny tworzą obecnie grupę o nazwie Kuku Kuku – jej geneza jest równie intrygująca,co malarstwo tworzone przez Agatę i Kasię. Kojarząca się z dziecięcymi zabawami w chowanego onomatopeja jest nazwą plemienia z Nowej Gwinei, które było jednym z najgroźniejszych plemion ludożerców, a zarazem charakteryzowało się wyzwoleniem i brakiem poczucia winy w sprawach seksu. Dziewczyny dowiedziały się o istnieniu plemienia pewnego letniego wieczoru podczas podróży polskimi kolejami, kiedy to pogrążały się w lekturze„Polityki” z kwietnia 2010 r. Specyfikę zwyczajów plemienia Kuku Kuku uznały za idealnie odpowiadającą klimatowi ich prac,których wspólnym mianownikiem jest rozliczanie się z kobiecą seksualnością,dojrzewaniem oraz częste używanie motywów zaczerpniętych ze świata fory i fauny.Wydaje się ponadto, iż u obu młodych artystek ogromną rolę odgrywa element terapeutyczny ich prac, w które przelewają swoje doświadczenia związane z własną fizycznością.
Agata Kus ilustruje na swoich obrazach cielesność ujarzmioną: dziewczęta w słodkich sukienkach przytulają się do włochatych istot, skaczą na skakance, łapią się za ręce, a czasami też wylewają rzewne łzy. Próbują uporać się z dojrzewaniem, procesem zmiany w kobietę-sukę, występującą pod postacią psiej suki karmiącej swoje małe. Pierwiastek matki pojawia się też w cyklu sukienek „po matce”, miniaturowych modeli koronkowych sukni, rodem wyjętych z XIX-wiecznych powieści romantycznych. W kolejnych cyklach występują też puchate stworzenia przypominające wilki, kojarzące się trochę z bajkowymi akwarelami Basi Bańdy. U Kasi Kukuły organiczność jeszcze mocniej wdziera się w ciało, które tworzy z kwiatami i krajobrazami integralną całość.Świat dzieciństwa ustępuje u niej miejsca wybuchowej kobiecej seksualności,powiązanej nierozerwalnie ze światem natury. Na jej obrazach pojawiają się fragmenty ciała, przekształcające się w elementy przyrody: piersi występują jako pagórki i doliny albo tryskające mlekiem fontanny,z łona wyrastają kwietne łąki, po cycuszkach tarzają się mali nadzy ludzie tworzący konstelacje przypominające niego foto-grafczne kolaże waginalne autorstwa Maurycego Gomulickiego. Wszystko to przyprawione dawką ironii, przyprószone humorem, polane smakowitym sosem świetnej kreski . Jednak na tym nie koniec, bo Grupa Kuku Kuku postanowiła wkroczyć ze swoimi wizualnymi żartami w przestrzeń plaży.Swoje akrylowe obrazki postanowiły umieścić przy stanowisku ratowniczym nr 2. Stanowią one humorystyczny komentarz do uniwersalnego nadmorskiego kalejdoskopu motywów, do których należy m.in.: dzik (ze znanych nam tabliczek „prosimy nie dokarmiać dzików”), piersi dumnie prezentowane w kolorowych bikini, lody na plaży (stanowiące źródło inspiracji dla różnych form twórczości – niedawno śpiewał o nich natchniony grajek podczas jednego z dansingów przy Promenadzie).Uprasza się nie zabierać obrazków z miejsca ich ekspozycji, natomiast obowiązuje nakaz patrzenia i podziwiania tych małych przedstawień, wyposażonych w jakże trafne żarty słowne.


"Młodzi nie są realistami" - Karolina Plinta (e - splot)


cały artykuł dostępny na: http://www.e-splot.pl/?pid=articles&id=704

fragmenty:

Kuku na muniu
Dziewczęco - kobiecą stylistykę można dostrzec w pracach dwóch innych artystek, Katarzyny Kukuły oraz Agaty Kus, które od 2008 roku tworzą dwuosobową grupę o wdzięcznej nazwie Kuku Kuku (www.grupakukukuku.blogspot.com). Każda z nich ma jednak swój własny styl wypowiedzi. Agata Kus w swojej twórczości skupia się na „poszukiwaniu obrazów własnej podświadomości”, co ma być dla niej rodzajem terapii, próbą rozwiązania własnych problemów i sposobem na samopoznanie. Na swoich obrazach przedstawia zwykle metaforyczne, często nieoczywiste sceny: małe dziewczynki bawiące się pośród martwych zwierząt, z brzuchów których wypadają klejnoty; tajemnicze tańce sukienek pozbawionych właścicielek, zanurzonego w wodzie psa czy niepokojące skupiska futerek, raz „płynących” prosto poprzez płaszczyznę obrazu, raz zakręcających w wiry, czy w końcu okalających do połowy, niczym kokon, nagie ciało kobiety. Artystka nie kryje swojej fascynacji tematyką dzieciństwa, dojrzewania i nowo nabytej, bolesnej kobiecości, która ujawnia się poprzez krwawe plamy na śnieżnobiałych ściereczkach i białych, wyciętych z tkanin kształtach sukienek.

Warto zwrócić uwagę na fakt, że postacie Agaty Kus często sprowadzają się właśnie do przedstawień samych sukienek, kokardek i świecidełek. Wiadomo – to one tworzą z dosyć bezpłciowego dziecka dziewczynkę, co udowodnił nam już dawno Zbigniew Libera w pracy Jak tresuje się dziewczynki. Agata Kus przedstawia ten proces w nieco inny sposób, odwołuje się do badań z kręgu psychologii dziecięcej, tworzy obrazy podświadomych popędów oraz łączy je z ludową symboliką i zwyczajami (gusła). Jej obrazy i rysunki bywają szokujące ze względu na eksperymenty z materiałami, jak choćby w cyklu kolaży „Infantki”, inspirowanym słynnym obrazem Velasqueza. W pracach z tego cyklu widzimy małą infantkę otoczoną przez hordę wilków o groteskowych łbach z prawdziwego (tj. materiałowego) futra. Infantka przemieniła się tu w czerwonego kapturka, który powinien co prędzej uciec przed wilkami. Na jednym z kolaży Infantka ma jednak, zamiast nóg, kurze łapki… z prawdziwej kury. Jak więc tu uciec przed tym obłędem? W swojej emocjonalnej, zanurzonej w psychologii i fizjologii, intensywnej stylistyce prace Agaty Kus przypominają chyba najbardziej metaforyczną twórczość niedawno zmarłej Luise Burgeois. Oczywiście, każda z nich ma swój temat, lecz niewątpliwie łączy je zainteresowanie okresem dzieciństwa, rozumianego jako kluczowy etap w rozwoju człowieka.


Drugi człon grupy Kuku Kuku, Katarzyna Kukuła, reprezentuje zupełnie inny typ kobiecego odczuwania – lub też może humoru. Jej prace bazują na nieco parodystycznych grach słownych i zabawie „obrazami w obrazach”, przypominając tym samym skomplikowane narracje Zofii Kulig czy Jana Jakuba Ziółkowskiego. Jak twierdzi autorka, jej prace obrazują wewnętrzną walkę wizji i wyobraźni, jaka toczy się w umyśle artystki w trakcie tworzenia prac. Na obrazach widzimy więc zwykle część kobiecego ciała (klatkę piersiową, łono, oko lub pierś), która jest stworzona z mniejszych elementów: wiejskich scenek, malutkich „ludzików” skaczących po ciele, które traktują jak swoje środowisko naturalne (jedna z prac jest właśnie dwuznacznie zatytułowana Na łonie natury – oczywiście nie trzeba dodawać, na jakiej partii ciała rozgrywa się akcja). Z prac Kukuły bije duża dawka autoironii, dystansu, ale także zdrowego, nieco ludycznego humoru. Pierś jest tu przedstawiona jako mleczna fontanna; innym razem biust jest określony jako „mleczarnia”, którą faktycznie jest: sutki są zbudowane z talerzy mleka, wokół dziarsko biegają krowy, sympatyczna ciężarówka z napisem „Milk” czeka na załadunek. W pracach artystki wyraźnie odznacza się odwoływanie do swojskiej rzeczywistości małego miasteczka (Katarzyna Kukuła pochodzi z Kolonii Cieśle), która jednak, pomimo swojego aspektu idyllicznego, także wywiera opresyjny wypływ na wyobraźnię artystki. Ciało w wypadku twórczości Katarzyny Kukuły jest polem dla społeczno-kulturowych starć, przez co jej prace zyskują feministyczną wymowę. Twoje ciało jest polem walki - powiedziała przecież … Kruger. Na zakończenie refleksji na temat grupy Kuku Kuku, warto dodać, że obie artystki, jako w pełni świadome artystki sztuki kobiecej, zajmują się również tkaniną artystyczną. Rezultaty – znakomite.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz